Po 15 latach pracy w korporacji, nieprzespanych nocach, łzach, zmęczeniu, które czasem sięgało zenitu, ciągłego braku czasu i stresu w końcu mogę powiedzieć: robię coś, co naprawdę lubię.
Nie, moja droga do tego momentu, w którym obecnie jestem nie była usłana różami. Ale też nie o kwiatach chcę tu pisać. Chcę Wam opowiedzieć o tym, że dojrzałość to nie koniec możliwości – to dopiero ich początek.
Przez kilka ostatnich lat pracowałam jako samotny wilk, w świecie social mediów. Robiłam swoje bo właśnie w tym odnalazłam się po korpo drodze. Jednak działałam z przeświadczeniem, że czegoś mi brakuje. Nie wiedzy z książek, nie certyfikatów ze szkoleń, tylko… ludzi. Przestrzeni. Praktyki. Możliwości, by się uczyć od innych i z innymi.
Spis treści
ToggleNie szukałam pracy. Szukałam zmiany.
Takiej, która wyciągnie mnie z mojego domowego kokona i rzuci w nowy świat. Świat, który trochę mnie przerażał, ale tak samo przyciągał – bo młody, dynamiczny, pełen energii.
I tak właśnie trafiłam do Fajnego.
Czy się bałam? No jasne. W końcu nie oszukujmy się – jestem starsza od całej ekipy. Kiedy przyszłam, widziałam w ich oczach lekki niepokój. Może myśleli: “co ta pani tu robi?”. Ale wiecie co? Dziś moje dzieci z pracy (bo tak ich czasem nazywam) już się mnie nie boją i myślę, że się dobrze razem czujemy.
To, co mnie totalnie urzekło, to sposób, w jaki zostałam wdrożona. Czas, który ktoś poświęcił, żeby wytłumaczyć, pokazać, dać przestrzeń. Dla mnie – to miało ogromne znaczenie. Nie rzucono mnie na głęboką wodę z okrzykiem “płyń albo giń”. Dostałam skrzydła. I powoli uczę się na nich latać.
Czy było warto?
Tak. Bo marzenia nie mają daty ważności.
Nie zawsze życie układa się zgodnie z planem, ale czasem to właśnie w najmniej oczekiwanym momencie trafiasz na… Fajne miejsce. I Fajnych ludzi.
Więc jeśli jesteś gdzieś tam, w swoim domowym biurze, z kubkiem zimnej kawy i myślisz, że już “za późno”, to mam dla Ciebie wiadomość: Nie jesteś za stara. Jesteś w sam raz.